sobota, 4 maja 2013

149. dzień: 16 km. Kogo skasował Kasownik

Gdybyśmy się na ten Bieg nie zapisali, to kto wie, czy w ogóle wybralibyśmy się na poranny trening. Majówkowa pogoda rozminęła się z prognozami;) Trasa biegu została poprowadzona ścieżkami Lasku Wolskiego. Na wykresie widać urozmaicenie trasy - o długich prostych można tu zapomnieć;) Btw dziękujemy chłopakom z Klubu Dystans za możliwość zapoznania się z tak ciekawym, leśnym zakątkiem w centrum miasta! Pętla dosłownie najeżona trudnościami: błoto, śliskie liście, kilka kałuży, nawet jedno zwalone drzewo się trafiło. Wczoraj się zastanawiałam, jak to jest biegać w górach, a dzisiaj już się dowiedziałam;) Miałam dylematy, na których odcinkach pozwolić sobie na podejścia zamiast podbiegów, ale ostateczny, legendarny już Kasownik, czyli najbardziej stromy odcinek ze stopniami wyciosanymi w glinie, skasował wszystkich;) Odkryłam z przyjemnością, że całkiem szybko radzę sobie ze zbiegami:) Bieg tak mi się spodobał, że zrobiłam sobie dodatkową 4. pętlę, a potem jeszcze kawałek...
Moje asics'y jeszcze wczoraj były białe;) (c) 250dni
Lekcja #1 Zorganizowanie ubrania na zmianę na mecie. Dzisiaj było zaledwie 11st., podczas biegu wystarczyła koszulka z długim rękawem; ale potem tak zmarzłam, że nawet gorąca herbatka z termosu i kurtka narzucona na mokre ciuchy nie pomogła.
Lekcja #2 Obserwować innych zawodników. Podglądałam techniki poruszania się w trudnym terenie:) A gdybym się lepiej przyglądała, to bym się wcześniej zorientowała że jestem w czołówce kobiet, i może mogłabym powalczyć o puchar?;)
Lekcja #3 Taktyka na spokojne przeczekanie pierwszego okrążenia i włączenie wyższych biegów na kolejnych pętlach, okazała się skuteczna. Zresztą ja tak po prostu już mam, że im bliżej mety tym lepiej:)