piątek, 30 sierpnia 2013

31. dzień: 58 km. Dolina Kobylańska i Będkowska na regenerację

Trasa na Dolinki Kobylańską i Będkowską
Piątek: w programie mamy kolejny odcinek serialu pt. "spokojne wycieczki rowerowe dookoła Krakowa" (wcześniejsze odcinki można obejrzeć tu, tu tu i jeszcze tu). Nawiązując do tej piątkowej tradycji, postanowiłam odwiedzić dzisiaj dalsze dolinki podkrakowskie: Dolinę Kobylańską i Dolinę Będkowską.
Wyjazd z Krakowa przez Szczyglice, Zabierzów nieco stresujący przez spory ruch samochodowy, nie polecam. Na asfalcie w kierunku na Kobylany już spokojniej. Bez problemów trafiłam na szlaki, prowadzące do Dolinki Kobylańskiej. 
 
Dolina Kobylańska (c) 250dni
Sama Dolinka stosunkowo niewielka w porównaniu do innych w regionie, za to urocza, widokowa i jakaś taka... przytulna:) Ścieżka tylko początkowo dość szeroka. Szlak ciekawie poprowadzony: trzeba było przejeżdżać przez Potok Kobylanka chyba z kilkanaście razy. Polanki aż zapraszały, aby rozsiąść się na piknik. Z różnych stron, z wysoka dochodziły głosy wspinaczy (w końcu to wspinaczkowy Skalny Raj). Po drodze pożywiłam się dzikimi jabłkami i jeżynami, w sam raz na lunch;)
Dolina Kobylańska (c) 250dni
Wyjeżdżając z dolinki, miałam zamiar pojechać "brzozowym" szlakiem rowerowym (niebieskie znaki?) przez las na Bębło, niestety po raz kolejny przekonałam się, że nie ma co liczyć w krytycznych momentach na oznakowania szlaków rowerowych. Pojechałam więc za znakami żółtego szlaku pieszego na Będkowice. I nie żałuję, przejazd asfaltem do Bębła bardzo przyjemny, podziwiałam po drodze wiejskie domki. I znowu przystanek na jedzenie, tym razem objadłam się dojrzałymi śliwkami.
Potok Kobylanka (c) 250dni
Śladem szlaków rowerowych, już całkiem niedaleko drogi 94, zjechałam do Doliny Będkowskiej. Zależało mi, żeby przejechać tą dolinkę na całej długości, trzymając się niebieskiego szlaku pieszego. Przyglądając się mapie wywnioskowałam, że ten odcinek trasy, poprowadzony wzdłuż Potoku Będkówka, będzie wyjątkowo malowniczy. Nieco się rozczarowałam: dolinka jest mocno zalesiona, i raczej trudno o widoki na liczne skądinąd skały. W dodatku ścieżki (miejscami błotnistej) jest tam niewiele, reszta to asfalt:/ Za to było cały czas w dół:)
Zjazd do Doliny Będkowskiej (c)250dni
Po zjechaniu do Brzezinki wymyśliłam sobie drogę powrotną. Może trochę dookoła, ale chciałam uniknąć bardziej ruchliwych dróg. Planowałam  zatrzymać się w Rudawie, porozglądać za ciekawostkami architektonicznymi i upolować jakąś przekąskę z cukierni, ale jakoś tak wyszło, że przejechałam przez tą miejscowość i... się skończyła;) 
Widok spod Nielepic (c) 250dni
Po skrzyżowaniu z drogą 79, udałam się do Nielepic skrótem - czarnym szlakiem. Okazało się, że to wąskie schody prowadzące stromo pod górkę. A dalej czekał mnie jeszcze jeden podjazd, przez Brzoskwinię. Mogłam z centrum tej wsi zjechać od razu w kierunku na Kraków, ale upatrzyłam sobie na mapie zapomnianą, dziurawą drogę przez dwa wiadukty nad autostradą A4. Kolejna senna wieś Chrosna nie byłaby niczym szczególnym, gdyby nie obłędny widok z górki na Kraków (ciekawa perspektywa na Klasztor Bielany), startujące samoloty, autostradę i Babią Górę. No i ten smakowity zjazd:)
2 kładki nad A4 (c) 250dni
Końcówka trasy przez wsie wzdłuż A4: Aleksandrowice, Balice. Mijałam orlen na A4 i już miałam spróbować się tam przedostać po gorącą czekoladę i soczek, ale przypomniało mi się moje ostatnie odkrycie: nowa cukiernia 500m od domu. Od tego miejsca kilka km zastanawiałam się, co wybiorę na miejscu;) Ostatecznie, na kolację zjadłam ciekawy zestaw: wędzoną makrelę i do tego... kawałek ciasta "sero-mak". Wiem, to nie brzmi zbyt dobrze, ale w sam raz na regeneracyjny posiłek:)